broken broken
184
BLOG

Skwantowany umysł

broken broken Rozmaitości Obserwuj notkę 1

Społeczność posiada język w którym się wypowiada. Może być to zmodyfikowana część języka środowiska w którym społeczność przebywa lub w odcięciu od środowiska auto-intro-endo-meta(...)językowa abstrakcja. Jest to jednak dalej środek komunikacji. Ma formę, jest w pewnym stopniu elastyczny i podatny na zmiany. [Czy język odizolowany od otoczenia może byż poddawany zmianom wewnętrznym przez otoczenie i jego pochodny wpływ?]. Pomijając, języki które służą ludziom do komunikacji w celu barteru [lub fragmenty zamknięte tych języków jak w/w] oraz języki służące do opisu rzeczy i myśli przychodzących za pomocą zmysłów od świata zewnętrznego, istnieją formy języków w których wypowiedzi nie są relacjami między innymi językami, które nie opisują rzeczy, rzeczywistości , rzeczy samej w sobie, rzeczypospolitej rzeki histori zdarzeń miniętych i tym podobnych rzeczy. Co to są rzeczy? Załóżmy że rzeczy to wszystko co sobie możemy wyobrazić, że w pewnym stopniu każde myślenie niech będzie jakąś tam rzeczą. Jeżeli ktoś nie jest przekonany do powyższego założenia niech przyjmie tak tylko na potrzeby tego tekstu, gdyż i ja tak właśnie robię a w końcu to tylko założenie. Zatem jeżeli mogę sobie stanąć przed drugim człowiekiem i zobaczyć go, co potem trafi (dzięki zmysłom) do mojej wyobraźni i zostanie wyobrażone i tak zapamiętane, to mogę powiedzieć, że sobie tego człowieka wyobraziłem. W ten sposób mogę poprowadzić sobie wyobrażenie świata który widziałem wyobraziłem i zapamiętałem. Jednak jak dobrze już wiadomo jest to prywatne wyobrażenie, wewnętrzne. Jest to właściwie świat wewnętrzny a nie zewnęrzny. Widocznie wbrew pozorom widzimy świat wewnęrzny bo ten zapamiętany. Istotnie gdyby uciąć w tym momencie, od tej chwili pamięć do poczęcia, nie bylibyśmy w stanie nic zrobić, wykonać najmniejszego ruchu świadomości bo zniknął by nasz przewodnik po świecie wewnęrznym, a zatem i zewnętrznym. Ja nie mógłbym dalej tego pisać, a ty czytać. Mimo wszystko ja to piszę a ty to czytasz, dzięki pamiętaniu.

Język (na podstawie pamięci) pozwala więc na wymianę spostrzeżeń nie ze świata zewnętrznego lecz wewnętrznego. Właściwie wymianę między wewnęrznymi światami świata zewnętrznego.

Każdy juz był uczony w szkole o tym że świat składa się z atomów , nawet ci którzy nie skończyli szkoły podstawowej, słyszeli o tych najmniejszych budulcach z których zbudowani są i oni i brykiet do grila (jakkolwiek niekomfortowe w przyjęciu by to było). I tak nie zdając sobie sprawy o niczym, wyobrażeniem cegły do budowy cegły stał się model kuleczki z elektronami, kropka. Ale właściwie w jakim języku należy mówić o rzeczach które sobie wyobrażamy tak czy inaczej które są tam daleko tak małe? [ Może można nazwać pewien język językiem neutrin? Ale jakie są podstawy takiego języka? Co go zmienia i buduje? Co to są neutrina? A może to nic nie znaczy? ] Czy mówiąc o neutrinach pojawia się lub znika pewna zależna od tego liczba neutrin? Jeżeli nie, to może wcale nie rozmawiamy w hipotetycznej rozmowie o neutrinach? Mnóstwo pytań. Wszystkie te pytania jeżeli mają odpowiedź to i tak tylko we własnym wewnętrznym zakresie. Mówie tu cały czas o odpowiedzi na pytanie wypowiedziane przez człowieka. A człowiek jak każdy słyszał składa się z atomów które podlegają i przywarte są przez żelazne reguły mechaniki kwantowej (również we własnym subzakresie, jak u Schrodingera).

Języki bazują na wyobrażeniach ludzi dotyczących świata zewnętrznego.

Tak też język fizyki kwantowej podlega powyższej regule. Pisząc:"język fizyki kwantowej" mam tu na myśli wszystkie możliwe wyobrażenia i sposoby ich przekazania między ludźmi i obracania tymi wyobrażeniami wokół czegoś co każdy ma rozumieć ale nie umie o tym opowiedzieć. Język ten opiera się na naszych wyobrażeniach dotyczących kwantów. Które to wyobrażenia są już dawno przemielone przez to czego nas nauczono , przez teorie korpuskularno falową , przez modele teoretyczne i przez maszynerie matematyczną. Swoją drogą cała fizyka to taki młynek do mielenia matematyki a matematyka to jak wiadomo jest młynek do mielenia wyobrażeń. Najciekawsze jest to że wychodząc od jakiś szczątkowych założeń powstaje tyle twierdzeń których treści niesposób wyobrazić sobie w świecie zewnętrznym. I tak każdy dzięki pojęciom z podstaw matematyki które znamy jak prosta, długość promienia, pole powierzchni koła i trójkątu itp wyprowadzamy sobie symetrie dla obiektów których niewidzimy. Wyobrażając sobie kwanty budujemy te symetrie na podstawie własnych wyobrażeń i tego co pamiętamy. Tylko po to żeby się porozumieć. Wydaje mi się też abstrahując, że żeby powstała Nauka potrzeba w społeczności przynajmniej dwoje ludzi (w celu konkurencji oraz komunikacji), pomijając szereg odbiorców dla których ta Nauka jest niepodważalna. Posługując się takim językiem zawsze trzeba by mieć na uwadze wzglęgność prawdy z zapamiętanych rzeczy. Tylko po to żeby móc uważać coś za prawdziwe we własnym mniemaniu. Wynika stąd, że żeby móc porozumieć się należy przyjąć pewne rzeczy za pewne. Wydaje mi się, że słowo "pewność" i tutaj trzeba traktować względnie.

Jednak jak widać wszyscy sobie dobrze radzą żyjąc i tworząc, bez dogłębnej analizy tego, czym jest to, czego używają do wymiany własnych wyobrażeń.

Wyobraźmy sobie prosty przykład dotyczący tego co jest a co widzimy. Co jest większe a co mniejsze w naszym mniemaniu określić można na podstawie prostego porównania dwóch rzeczy przymierzając jedną do drugiej, zakłądając że ich względne rozmiary się nie zmieniają i mowiąc która jest większa. Co w tym dziwnego? Ten proces dzieje się tak szybko że nawet nie zauważamy tego a mimo to, porównywanie i odwoływanie się do zapamiętanych rzeczy jest czymś nieuniknionym dla każdego w każdej chwili.

Ale jak się odnieść do bezwzględnych rozmiarów?

Widzimy tęczę na niebie w jakiś tam warunkach. Można powiedzieć pokazując palcem: tam się ciągnie długa kolorowa tęcza. Tylko co my widzimy właściwie? Przecież człowiek jedyne co widzi to swoje własne oko, ponieważ ostatnie co widzi to zewnętrzna powierzchnia soczewki własnego oka zbierająca obraz świata zewnętrzego. Na tej powierzchni w każdej chwili 'ląduje' obraz. Jednak popatrzcie się w jakieś piękne oczy któregoś tęczowego dnia i dobrze widzicie, że tam tęcza jest mała [a wogle ją widać? W oczach] i taka właśnie do nas dociera. Już nie zajmuje całego nieba i raczej nikt nie pokaże palcem na nią machając koło oka i nie powie j.w. Tak właśnie dochodzą do nas wszystkie informacje. Dochodzą przeskalowane i przetransformowane w magiczny sposób a jak to bywa podczas skalowania , coś trzeba chronicznie usuwać żeby się zrobiło jak trzeba, żeby mieć dobrą rozdzielczość. W nastepnej kolejności oczywiście można rozdzielać informacje i wchodzić w coraz to głębsze warstwy. Wkońcu po takim rozdzielaniu doszlibyśmy do jednego promienia, do kwantu- solisty w dziedzinie transportu informacji. Oczywiście wedle teorii nie będzie to już żaden promień ale konkretna cząstka czyli foton. Teraz jak tu uznać coś za coś pewnego. Mógłbym tutaj :

Patrzę się w oczy twoje i

w nich widzę oczy swoje i

tak w nieskończoność i

świat do nich dociera i

ja świat w oczach twoich widzę

a ty w moich i

tak w nieskończoność.

 

Jednak niezrobię tego i napiszę dalej o pewnych i absolutnych podstawach tego czego można być pewnym w mechanice kwantowej. Jeszcze tylko jeden ciąg:

wyobrażenie, człowiek,mikrofon,wzmacniacz,stacja nadawcza,(...),stacja odbiorcza(radio),człowiek,wyobrażenie.

 

Założę na początku, że pewnym w ogóle jest to, że jeżeli jest jakaś informacja którą mogę odbierać i odbiorę ją i zapamiętam to zostawi ona we mnie pewien ślad. Bełkotliwe ale mające na celu uświadomić to, że być może zbiór tego czego używamy nie jest identyczny ze zbiorem tego co się zapisuje lecz się w nim zawiera (pomijając zbiór identycznościowy). Mogę rzec, że informacje owe są mną, że są one moim światem wewnętrznym i jest to pewne.

Czy każdego śladu można używać?

Uważam, że każdy ślad, każda informacja jest wykorzystywana przez nasz organizm. Wynikiem tego są jakieś działania całego układu. Pojedyńcze cząstki w swoich stanach zmianiają stan naszego organizmu. W sytuacji globalnej jeden elektron nic nam nierobi. Żadna (prawie) dziewczyna nie ubolewa nad stratą jednego elektronu ze smukłej nogi jak również (prawie) żaden chłopiec nie raduje się nabyciem jednego elektronu w swoich mięśniach. Ale również w sytuacji globalnej nikt się nie interesuje bakterią na czubku pyłku kurzu na czubku własnego nochala. Zatem interesujemy się tym co jest dla nas widzialne i porównywalne w skali z nami samymi. Piękny jest świat który widzimy lecz nie da się zobaczyć fizycznego nośnika tego piękna za pomocą tegoż nośnika. Istnieją zatem konkretne reguły tego co i czym można obserwować. Mówiąc 'czym' mam na myśli głównie jak dużą energią obserwujemy energię...Energia 'zderza się' z energią zmieniając energię, transformując, mieszając... Nazwana energią i oddzielona od materii rzeczywistość zmienia swoje oblicze. Za pewne w mechanice kwantów można uznać, że struktura człowiek-aparatura badawcza- obiekt badany jest jedną całością. Oczywiście za kolejną pewność odrazu uznaję, że wyliczanie amplitud prawdopodobieństw dla takiego układu elementów rzędu 10100 jest wysoce kłopotliwe.

Właściwie należało by się zastanowić czym będzie tutaj rozumienie stanu rzeczy. Jednak analizę tematów typu czym jest stan rozumienia, czy matematyka jest transcendentna, co nazywać obiektem materialnym, czy materia ma kształt itp tym razem z ulgą sobie odpuszczam. Załóżmy więc, że to czym jest rozumienie jest sprawą intuicyjną i poniższe zdanie nie będzie trudne w interpretacji.

Być może rozumienie fizyki kwantów jest czymś dla człowieka nie osiągalnym ze względu na ciągłe skalowanie i ciągłe przybliżanie obrazu rzeczywistego, przez to że obserwator i obserwowany są jedną całością ?

Jedyne co człowieka zainteresowanego tematem ratuje przed nieuchronną zgubą percepcji są formalizmy matematyczne i cudowne pojęcia nieskończonych ciągów zbieżnych , funkcji całkowalnych z kwadratem, n-wymiarowych przestrzeni stanów i tym podobnych dobrodziejstw matematyki. Chodzi mi o to że dla tak małych obiektów już tylko subtelności matematyczne pozwalają zbliżyć się do sedna. Właściwie jest to zbliżanie się od tyłu. Równania i teorie są jak sznurek po którym od obrazu który widzimy w 'naszej' skali dochodzimy do źródła które dla nas jest nieosiągalne a którego kształt wykracza poza naszą percepcję. Coś jak niemożliwie pogięty trójkąt na którego szczycie jesteśmy my z naszymi wyobrażeniami a w podstawie rzeczywistość. Jak wcześniej napisałem, rychłym chyłkiem unikam tematu czy matematyka jest transcendentna i czy np delta Diraca całkowana po całej jednowymiarowej przestrzeni w galaktyce Karła Psów Gończych również daje wartość jedności. Z tego też miejsca pragnę nadmienić że formalizm matematyczny jedynie aproksymuje świat zewnętrzny (właściwie jego reprezentacje matematyczną) na nasze wyobrażenia. Tym razem w iście abstrakcyjny sposób pojmujemy świat zewnętrzny. Matematyka jest w naszych głowach, jej istnienie jest zdeterminowane przez całą elektryczność naszych mózgów. Tak jakby elektronika mózgu sama się budowała i kreowała dając nam dzieciom możność znalezienia siebie w świecie zewnętrznym.

Uważam, że naukę fizyki powinno się traktować przedewszystkim duchowo. Tutaj juz nie nazywał bym tego uczeniem się tylko pojmowaniem. Mimo wielu zdań, że jest to nauka ścisła i chłodno oceniająca, najwięcej ciepła i wyrozumienia dla pewnych granic powinno się wkładać w istotę rzeczy. Ścisłość winna służyć ominięciu pomyłek rachunkowych. Umysł niepochłonięty wzorcami sam kształtuje rzeczywistość wtapiając się w nią.

Tym samym podsumowując wyraże jeszcze jeden pogląd. Pojmowanie z cierpliwością i wyrozumiałością dla abstrakcji, matematyki wyrwanej z umysłów jej eksploratorów oraz mistyczne przenikanie przez świat zewnętrzny powinny w całości wystarczyć do budowania płynnego monumentu naszego jakże subiektywnego pojęcia o fizyce. Jednak w czystym ujęciu wszeświata nasz subiektywizm staje się obiektywny. Zatem kto wtedy posiada wyobrażenie subiektywne? To już chyba nie jest kwestia skalowania.

broken
O mnie broken

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości